Wywiady

Wywiady Laureaci

A jednak proces trwa…

Wywiad z Przemysławem Jeżmirskim - Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach
Laureatem artNoble 2016 Plastyka, rozmawia Katarzyna Bogacka

 

Jak dowiedziałeś się o konkursie artNoble?
Śledząc internet, przeglądając strony poświęcone konkursom i wydarzeniom artystycznym. Zdaje mi się, że w ten sposób po raz pierwszy usłyszałem o Festiwalu. Natomiast szczegółowe informacje uzyskałem dzięki Miłoszowi Wnukowskiemu – tegorocznemu kuratorowi artNoble, który wybierając do konkursu moją pracę dyplomową, jednocześnie zlecił mi zapoznać się z tematem. Wtedy przestudiowałem artNoble rzetelnie i dogłębnie.


Opowiedz proszę o swojej pracy dyplomowej. Wyjaśnij, co przedstawia i co chciałeś wyrazić.
Pracę uważam za przykład, może niedoskonały, ale jednak przykład sztuki totalnej, gdyż skupia ona całą masę wątków i środków wyrazu. Od elementów malarskich, przez video, instalację, dźwięk, interaktywność po działania happeningowe. Projekt stawiał pod pręgierzem system edukacji artystycznej jako taki, zadawał pytanie o celowość, sensowność jak i aksjologiczną stronę istnienia miejsca które „tworzy i formuje” artystów. Praca dyplomowa była swojego rodzaju zwieńczeniem procesu jakim było studiowanie na ASP, podczas którego poddawałem się owemu systemowi, zarówno starając się nań wpływać i określać go swoimi działaniami, jak i poddawać się jego regułom instytucji publicznej, państwowej, co w zestawieniu z ideą i funkcją sztuki bywało ciekawym zjawiskiem.


Jak się udał ten eksperyment?
Dyplom był zatem ostatnim i wieńczącym wydarzeniem tego 5 letniego eksperymentu, gdyż analizując wiele wątków; dochodząc do wielu refleksji stwierdziłem, że moja pięcioletnia kadencja na Akademii była w dużej mierze doświadczaniem performatywnym. Akcja dyplomowa miała za cel stworzyć bałagan, angażujący wszystkich jego uczestników, w tym także komisję i widzów. Dla kogoś, kto obserwował to z boku, miało jawić się to jako abstrakcyjne, wręcz rytualne zdarzenie, którego jestem zarówno bohaterem jak i ofiarą. Ponadto dyplom miał być świadectwem procesu twórczego jako wartości samej w sobie, uchwyconej w jakimś stadium, bez konieczności wyjaśniania jego początku i oczekiwania jakiegokolwiek końca. To, co zaprezentowałem na artNoble, to kontynuacja, proces, przetworzenie działania z obrony dyplomu. Jak widać, mowa była, że to ostatnia akcja, że zamyka studia, rozdział, a jednak proces trwa...


Finalnie wygrałeś. To dla Ciebie duży sukces?
Każda wygrana to jakiś sukces. Chociaż sztuka to nie są zawody sportowe, by mierzyć to takimi kategoriami i żeby wygrywanie było celem. Na pewno jest mi ciepło na sercu, że zostałem doceniony przez grono osób, które zajmują się sztuką zawodowo i są w tej dziedzinie, nazwijmy to potocznie, fachowcami. To na pewno łaskocze podbródek mojej próżności. Mówiąc serio, staram się zachowywać jednak bardzo duży dystans do siebie oraz zjawisk takich jak sukces etc.
Czy artNoble pomagają młodym artystom? W jaki sposób działają tego typu konkursy?
Na pewno prezentują sylwetki twórców i ich prace. Pozwalają pokazywać bardzo hybrydalne projekty, często niemożliwe do zaprezentowania na wielu konkursach i tym podobnych imprezach ze względu na ścisłe i często tępe postanowienia regulaminów. Absurd. Dzielnie sztuki na kategorie w dzisiejszych czasach jest męczące. Zdaję sobie sprawę z ograniczeń technicznych i organizacyjnych wielu imprez, ale niekiedy te regulaminy są naprawdę cudaczne. Fajnie, że artNoble jest otwarty i mam nadzieję, że taki pozostanie.


Warto brać udział w takich konkursach? Powinno być ich więcej?
Uważam, że tak. Każda tego typu impreza to kontakt z ludźmi, wymiana doświadczeń, pozyskanie nowych znajomych. Myślę, że jest to budujące i rozwijające zarówno dla artystów jak i organizatorów.


Czy poleciłbyś zatem konkurs artNoble innym studentom uczelni artystycznych?
A dlaczego nie? Mnie było bardzo miło gościć w Żyrardowie i zarówno organizację, pomoc wolontariuszy jak i samą imprezę wspominam niezwykle miło i pomimo że nie jest to odległa przeszłość, to już mam do niej sentyment. Było jakoś tak fajnie, trochę rodzinnie i piknikowo, oczywiście w takim pozytywnym znaczeniu!


A teraz zdradź nam proszę, jakie są Twoje plany na przyszłość.
Rozpoczynam studia doktoranckie na mojej Alma Mater. Dalej będę drążył zagadnienia procesu, ciała, absurdu tych zjawisk jak i nie wspomnianego wątku elektroniki, której lubię używać i która mnie interesuje. Ponadto w połowie października mam wystawę w Fine Art Galerie w Traismauer w Dolnej Austrii. Swój projekt będę prezentował w oparciu o prace Ericha Lessinga – fotoreportera, będącego od lat 40. XX wieku członkiem agencji fotograficznej Magnum. Możliwość współpracy, współdziałania z taką personą jest niewątpliwie wielkim zaszczytem i jest to chyba najbardziej doświadczony artysta, z jakim dane mi będzie dotychczas pracować. Ponadto czeka mnie przygoda w branży audiowizualnej, gdzie również będę czarował swoimi instalacjami. Nie chcę tutaj niczego zdradzać, żeby nie zapeszyć, ale najprawdopodobniej będzie to twórczy mariaż u boku jednego z czołowych reżyserów do spraw reklam i teledysków w Polsce. W listopadzie z kolei zaczynam znów tworzyć wizualizacje i mappingi koncertowe dla austriackiej grupy Solar Blaze, z którą współpracuję od zeszłego roku. Tak więc 26 listopada zapraszam do Wiednia na nasze wspólne show. A dalszej przyszłości nie będę zdradzał.


 &


 

Recital dyplomowy z... anginą

Wywiad z Aliną Adamski - Akademia Muzyczna w Łodzi
Laureatką artNoble 2015 Muzyka, rozmawia Marta Ewa Olbryś

 

Alina jak wspominasz swoje pierwsze doświadczenia związane z muzyką? Kiedy tak naprawdę zaczęła się Twoja „muzyczna przygoda”?
Muzyka była zawsze obecna w domu. Mój ojciec, dziadek i ciocia śpiewali w lokalnym chórze. Tata bardzo lubił słuchać muzyki klasycznej. Nikt natomiast nie jest w mojej rodzinie zawodowym muzykiem. Pamiętam, że jako dziecko lubiłam naśladować Jerrego (bajka Tom&Jerry), który śpiewał arię Figara. Gdy byłam starsza, zobaczyłam film U Pana Boga za piecem. Usłyszałam wtedy piękny śpiew Ave Maria. Gdzieś w głębi duszy zapragnęłam kiedyś też tak zaśpiewać. Nigdy nie sądziłam, że będę śpiewać o wiele poważniejsze i trudniejsze utwory. Gry na fortepianie zaczęłam się uczyć w wieku siedmiu lat u pani Sybili Czech. Później rozpoczęłam naukę gry na klarnecie w szkole muzycznej w klasie Pana Kowalskiego. W Szkole Muzycznej II stopnia, dzięki pani Ani Rożek (jest to dość śmieszna historia), zaczęłam uczęszczać na lekcje śpiewu u pani Barbary Malinowskiej-Rudy. Kolejnym etapem były studia – dostałam się z pierwszą punktacją i szczęśliwie trafiłam do klasy prof. Krystyny Rorbach. Ci wszyscy pedagodzy są niezwykle ważni dla mnie i mojej "muzycznej przygody". To dzięki nim i moim Rodzicom jestem dziś, kim jestem.

 

Czy wybór Akademii Muzycznej to był naturalny krok na Twojej drodze edukacyjnej?
Całkowicie naturalny. Wahałam się pomiędzy studiowaniem klarnetu a śpiewem. Poszłam jednak za radą pana Michała Kowalskiego i wybrałam śpiew. Bez trudu dostałam się na studia.

 

Uczestniczysz w szkoleniu młodych talentów w Akademii Operowej przy Teatrze Wielkim Operze Narodowej w Warszawie. Jakie możliwosci stwarza taki program szkoleniowy i czego można się nauczyć?
O Akademii Operowej można przeczytać na stronie internetowej Teatru Wielkiego Opery Narodowej w Warszawie. Jest to świetna okazja na rozwinięcie skrzydeł. Młody artysta spotyka się tu z ludźmi znanymi i cenionymi za swe osiągnięcia na całym świecie. Uważam, iż jest to doskonała droga samodoskonalenia.

 

2014 rok był dla Ciebie bardzo ważny i przełomowy – zadebiutowałaś na deskach Teatru Wielkiego w Łodzi, w tym samym roku zadebiutowałaś także operetkowo. Poczułaś, że zaczynasz „dojrzałą” karierę muzyczną, że nastąpił przełom „zawodowy”?
Sezon 2014/2015 był najbardziej pracowitym sezonem w całej mej edukacji. Oprócz spektakli wzięłam udział w licznych koncertach oraz ukończyłam studia. Spektakle dały mi pewność, że praca w teatrze to wymarzony zawód dla mnie. Doświadczenie w teatrze uświadomiło mi, że właściwie wybrałam życiową drogę.

 

W tym roku zostałaś laureatką konkursu artNoble Muzyka. Czy ta nagroda coś zmieniła w Twoim życiu?
Myślę, że za wcześnie na jakiekolwiek zmiany, na które – nie ukrywam – liczę. Nagroda ArtNoble to wielki prestiż. Zdobycie jej spowodowało zainteresowanie się moją osobą przez media. Nie spodziewałam się tak miłej reakcji, szczególnie, iż recital dyplomowy zaśpiewałam z poważną anginą. Na szczęście struny głosowe były zdrowe, a samą anginę przeszłam bezobjawowo. Ucierpiały jedynie najwyższe dźwięki...

 

Jak widzisz swoją karierę za 5 lat? 
Moim celem i marzeniem zarazem jest praca w teatrze operowym. Chciałabym rozpocząć od mniejszych ról, ażeby w przeciągu kolejnych kilku lat stawić czoła najbardziej wymagającym partiom operowym. Na pewno będę się dalej kształcić. Właśnie rozpoczynam studia doktoranckie. Za pięć lat mam nadzieję być już po obronie i zdobywać kolejne stopnie naukowe. Oprócz tego w dalszym ciągu chciałabym koncertować solowo.


 &


 

Nagrody dają mi kopa

Wywiad z Nadią Świerczyną - Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach
Laureatką artNoble 2015 Plastyka, rozmawia Marta Ewa Olbryś

 

Nadia – w jaki sposób w Twoim życiu malarstwo przenika się z muzyką?
W moim życiu od zawsze przenikały się te dwa światy. Od najmłodszych lat babcia zabierała mnie na próby chóru, w którym sama śpiewała, a dziadek, który też malował, uczył mnie nazw kolorów i tego jak się miesza farby. Mama usypiała mnie śpiewając przedwojenne piosenki. Od tego czasu trochę się zmieniło. Nikt nie śpiewa mi na dobranoc. Teraz sama – już świadomie – wykorzystuję te dwa media. Od 13 lat śpiewam w chórze, tym samym do którego zabierano mnie w dzieciństwie. Uwielbiam słuchać innych wykonawców i występować z moim chórem. To, że muzyka jest ze mną cały czas – także przy malowaniu – wpływa na nie. Z kolei malarstwo pomaga mi głębiej odczuć i zrozumieć to, czego słucham.

 

Jaki rodzaj muzyki najbardziej Cię inspiruje?
Uwielbiam muzykę klasyczną – Bacha, Dworzaka, Gershwina... i nią przede wszystkim się inspiruję. Ale równie chętnie słucham metalu, poezji śpiewanej czy jazzu. To, po co sięgam w danym momencie, zależy od nastroju. Myślę, że gdybym słuchała tylko jednego gatunku muzyki, moje życie byłoby uboższe, a co za tym idzie – wyobraźnia i malarstwo również.

 

Czy pamiętasz pierwszy raz, kiedy pomyślałaś – jestem artystką?
Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek sama tak o sobie pomyślała. Natomiast ukończenie studiów i pozytywne reakcje widzów na to co robię, uświadomiły mi, że staję się malarzem.

 

Twoja praca dyplomowa, za którą otrzymałaś wyróżnienie artNoble Plastyka 2015 na VII Interdyscyplinarnym Festiwalu Sztuk inspirowana była muzyką Henryka Mikołaja Góreckiego. Dlaczego właśnie ten kompozytor zawładnął Twoim sercem?
Nie od razu wiedziałam, że to będzie muzyka Góreckiego. Zaczęło się od tego, że bardzo chciałam mieć wystawę w Filharmonii Śląskiej, która właśnie nosi jego imię. Moja promotorka pracy pisemnej podsunęła mi tę myśl, a ja ją z chęcią zaakceptowałam. Muzyki Henryka Mikołaja Góreckiego nie znałam dobrze. To dało okazję nie tylko do jej dogłębnego poznania, ale również prześwietlenia życiorysu tego śląskiego kompozytora. To z kolei mogło mnie doprowadzić do upragnionego celu, a także do zrozumienia, zainspirowania i stworzenia – mam nadzieję – czegoś oryginalnego.

 

Jaką energię dają Ci nagrody?
To, co powiem, pewnie będzie mało odkrywcze, ale nagrody utwierdzają mnie w przekonaniu, że to, co robię, ma sens, wartość, jest dobre, potrzebne. A co ważniejsze – przepraszam za słowo – dają mi kopa. Dzięki nim wiem, że powinnam malować dalej.

 

Jakie są Twoje plany, teraz po zakończeniu Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach?
Moim jedynym planem jest malowanie i... śpiewanie w chórze. Po cichutku marzę też o podjęciu studiów doktoranckich. Reszta jest dla mnie zagadką. Nie wiem, co mnie czeka poza tym. Zobaczę, co mi los przyniesie.


 &


 

Sztuka otacza nas na każdym kroku

Wywiad z Marceliną Groń - Akademia Sztuk Pięknych we Wrocławiu
Laureatką artNoble 2014 Plastyka, rozmawia Marta Ewa Olbryś


Co jest dla Ciebie najważniejsze w procesie tworzenia?
Artyści zupełnie inaczej podchodzą do rzeczywistości, która ich otacza. Proces tworzenia nie zaczyna się wtedy, kiedy idę do pracowni, zamykam drzwi i biorę farbę do ręki. Sztuka otacza nas na każdym kroku. Sztuką jest dynamicznie zmieniający się pejzaż miejski, z fragmentami starych plakatów, wrzutami grafficiarzy, napisami, komunikatami i ogłoszeniami. Wprowadzenie do moich obrazów znaków to chęć wykorzystania powyższych obserwacji i przetworzenie ich na język malarstwa. Ciągi znaków składają się na komunikat niezrozumiały w sensie dosłownym, ale forma, w jakiej zostają zaprezentowane, pozwala odbiorcy odczuć emocjonalną częstotliwość tego komunikatu, jego klarowność bądź niejasność, skomplikowanie, wieloznaczność lub prostotę i bezpośredniość. W komunikacji międzyludzkiej język jest kodem wypływającym z podświadomości. Chodź czasem nie rozumiemy słów wypowiadanych w obcym języku, wyczuwamy sens jego przekazu, emocje i jego stosunek do naszej osoby. 


Studiowałaś w Polsce, ale miałaś okres w życiu, kiedy pojechałaś na studia za granicę do mediolańskiej Academii di Belle Arti di Brera. Jak ważny był ten okres dla Ciebie jako artystki? Co zyskałaś dzięki wyjazdowi?
W trakcie odbywania programu Erasmus byłam  studentką trzeciego roku, na etapie tworzenia swojego własnego języka malarskiego. Zajęcia na nowej uczelni pozwoliły mi bardziej „otworzyć” się na eksperymenty w sztuce. Nie byłam obarczona żadnymi oczekiwaniami w związku z pracami, które tworzyłam wcześniej.  Duży wpływ miała też na mnie postawa profesorów na Brerze, którzy podchodzili do mnie, nie jak do studenta, ale jak do młodego artysty, z szacunkiem, starając się przekazać mi jak najwięcej ze swojej wiedzy.


Jesteś laureatką nagrody artNoble 2014. Czym jest dla Ciebie to wyróżnienie?
Wszelkiego rodzaju nagrody i wyróżnienia zawsze podnoszą moją wiarę w siebie. Dobrze jest czuć, że nasza praca jest doceniana. Zwłaszcza, że ja w mój dyplom włożyłam bardzo duży ładunek emocjonalny. I chodź był to ciężki okres, pełen pracy i wyrzeczeń, przyniósł mi dużą satysfakcję.


Jakie są Twoje najbliższe artystyczne plany?
Aktualnie jestem doktorantką na Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu. W tym roku mam zaplanowanych kilka indywidualnych wystaw, w związku z czym cały czas ciężko pracuję, staram się ciągle rozwijać artystycznie. Tworzę nowe obrazy, a ostatnio nawet rzeźby, które powstają na kanwie mojej wypowiedzi malarskiej. Jestem także asystentką w pracowni rysunku prof. dr hab. Darii Mileckiej. Możliwość podzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniem z młodszymi artystami daje dużo radości.


 &


 

Chcę zobaczyć, co mi przyniesie los

Wywiad z Martą Kordykiewicz - Uniwesytet Muzyczny Fryderyka Chopina w Warszawie
Laureatką artNoble 2014 Muzyka, rozmawia Marta Ewa Olbryś

 

Kiedy poczułaś, że muzyka to Twoje życie?
Trudno wskazać mi jakiś konkretny moment – muzyka była w moim życiu od zawsze, moi rodzice są muzykami, w zwiąku z tym od urodzenia wychowywałam się w otoczeniu muzyki i ludzi z muzycznego środowiska. To, że chcę grać na jakimś instrumencie, było dla mnie oczywiste. Natomiast wielką miłością do wiolonczeli zapałałam, gdy miałam jakieś 6 lat i obejrzałam film o angielskiej wiolonczelistce Jacqueline du Pré. Jej tragiczna historia głęboko mnie poruszyła, a niezapomniana interpretacja koncertu Elgara (który wykonała mając zaledwie 17 lat) sprawiła, że pokochałam zarówno ten utwór, jak i samą wiolonczelę.

 

Studiujesz w wiedeńskim Universität für Musik und darstellende Kunst. Jakie są wady i zalety studiowania w takim miejcu?
Wiedeń to wspaniałe miasto dla muzyków – niezwykle bogate historycznie, mające wiele do zaoferowania w sferze kulturalnej. Studiowanianie w takim miejscu daje mi możliwość obcowania ze sztuką na najwyższym poziomie praktycznie na co dzień. Miałam też szczęście trafić do wspaniałego profesora, który jest dla mnie nie tylko autorytetem, ale i przyjacielem. Oczywiście jeśli chodzi o kwestie finansowe, to nie jest łatwo się tutaj utrzymać, poza tym jest tu wielu wspaniałych muzyków, tak więc i konkurencja jest ogromna. Ale to tylko motywuje mnie do dalszej, wytężonej pracy, aby wykorzystać ten czas najlepiej jak potrafię – wszelki mój wysiłek jest tego wart.

 

Jesteś laureatką wielu konkursów, zdobywasz nagrody, w tym nagrodę dla najlepszego dyplomu w konkursie artNoble 2014. Czy nagrody to najlepszy motywator do pracy czy coś zupełnie innego w Twoim przypadku?
Zdobywanie nagród jest oczywiście niezwykle satysfakcjonujące, ale chyba najbardziej motywujące dla mnie jest przygotowywanie się do jakiegoś wyznaczonego zadania – czy to do konkursu, czy do koncertu. Jasno wytyczony cel pozwala mi lepiej rozplanować pracę. Oczywiście gdyby moja praca nie przynosiła żadnych upragnionych efektów, w postaci nagród, czy własnej satysfakcji, byłoby mi na pewno trudniej motywować się do dalszej pracy. Czasem jednak, gdy musiałam się mierzyć z niepowodzeniami, odkrywałam w sobie nowe pokłady ambicji, motywacji i zapału do pracy. Te wyróżnienia, które udało mi się zdobyć, są dla mnie potwierdzeniem sensu obranej przeze mnie drogi.

 

Jak wyobrażasz sobie swoją karierę za 10 lat?
Staram się nie planować swojej przyszłości zbyt szczegółowo – zdążyłam się już parokrotnie przekonać, że życie potrafi przewrócić wszystkie nasze zamierzenia do góry nogami Oczywiście mam pewne marzenia, do których spełnienia staram się dążyć, teraz jednak skupiam się głównie na chwili obecnej, chcę ją wykorzystać jak najlepiej. Jestem otwarta na różne możliwości, chcę zobaczyć, co mi przyniesie los.

 

Jakie jest Twoje największe muzyczne marzenie?
Nie wiem, czy potrafię sprecyzować jedno, największe... Mam wiele marzeń, dotyczących chyba przede wszystkim wykonania konkretnych, moich ukochanych utworów. Niektóre z tych marzeń już się spełniły, niektóre jeszcze nie, ciągle jednak pojawiają się na tej liście nowe utwory, które mnie fascynują i które bardzo chciałabym kiedyś wykonać na scenie. Moim marzeniem jest też praca pedagogiczna, bo choć niewątpliwie nie jest to łatwa droga, może dać wiele satysfakcji. Chciałabym też w przyszłości stworzyć jakiś projekt, łączący różne rodzaje muzyki, a może nawet różne dziedziny sztuki, coś w rodzaju wielokulturowego festiwalu, póki co jednak jest to pomysł bardzo niesprecyzowany.